Archiwum marzec 2004


mar 30 2004 po pierwsze
Komentarze: 2

Od 3 tygodni mieszkam z moim mężczyzną. Tak na prawdę ciężko jest mieszkać z facetem, zwłaszcza jeśli zna się go od niedawna. Zawsze wyznawałam zasadę, że nie wyjdę za faceta zanim z nim nie zamieszkam. Trochę się pozmieniało, bo teraz twierdzę, że nigdy nie wyjdę za mąż. Ale kiedyś słyszałam jedno mądre zdanie: "Kobieta będzie przeciwniczką małżeństwa dopóki jej ktoś o rękę nie poprosi"... Pewnie i prawda. Zawsze, gdy byłam mniejsza, lub młodsza, jak kto woli, marzyłam o białej sukni ślubnej, pięknym welonie, bukiecie czerwonych róż i czerwonym chodniku po którym będę stąpać ku ołtarzowi. Sakramentalne TAK wypowiem ze łzą w oku... i co? Będziemy żyć długo i szczęśliwie? Kiczowato brzmi ale niestety takie miałam marzenia. Teraz mieszkam z mężczyzną, który jest po dwóch nieudanych małżeństwach a moja najlepsza przyjaciółka niedawno się rozwiodła... Oboje nie mają jeszcze 30-tki... A więc jaki sens zawierać związek małżeński? Ta instytucja umiera. Może głupio to zabrzmi ale nie opłaca się. Papierek nic nie zmieni, a potem są same problemy przy rozstawaniu się. Cierpienie dzieci itd...

Najlepsze jest to, że mieszkanie razem to nie koniecznie równa się temu że spędza się więcej czasu ze sobą. Nagle zauważacie że rozmowy sprowadzają się do pytań: Jak tam w pracy, szkole, u mamy? Godzina dziewiąta a mi łóżko już pachnie. Kładę się zmęczona i rownież zmęczona wstaję. I nie koniecznie dlatego, że noc była pełna uniesień...

A tak w ogóle bloga postanowiłam napisać po przeczytaniu książki mojego ukochanego autora Janusza Leona Wiśniewskiego. Zakochałam się w jego książkach. Pozdrawiam Pana.

kreciczek : :