Archiwum 01 kwietnia 2004


kwi 01 2004 nic dodac...
Komentarze: 2

Najgorsze w samotności są noce. Jest ciemno i cicho. Dla tych którzy lubią ciszę to zbawienie, dla mnie koszmar. Wczoraj płakałam w poduszkę jak małe dziecko. Jestem sama. Odcięłam się od świata. Chciałabym nie istnieć. Budzę się w pustym mieszkaniu, gdzie ściany są puste a echo przyjmuje nawet szept i odbija to od jednej to od drugiej.

Gdy odchodził, powiedział: "do jutra". To takie proste dwa słowa. Nikt się nad nimi nie zastanawia do momentu w którym uświadamia sobie że właśnie został sam. Że ta noc będzie długa i ciemna... Chciałabym żeby te słowa trwały wiecznie. Przedłużały sie w nieskończoność... Żeby wszystko działo się w zwolnionym tempie.

Żeby zabić ciszę włączyłam radio. Nie zastąpi mi to jednak zapachu, smaku i JEGO głosu...

I wstałam zmęczona. Za oknem widziałam wschodzące słońce. Podniosłam głowę i spotkałam się z promieniami słońca. Poczułam kłujący ból. Było piękne niebo, zapomniałam zasłonić żaluzji... Niedługo znienawidzę takie widoki.

Mam podpuchnięte oczy, nie malowalam ich kredką, bo uwydatniłabym opuchliznę. Rzęsy skleiły mi się od łez. Wczoraj były na prawdę słone...

        

 

 

 

kreciczek : :